"Nieodnaleziona" Remigiusz Mróz


Pierwszy polski thriller psychologiczny na miarę największych światowych bestsellerów!


Gdybym oświadczył jej się chwilę wcześniej, nigdy by do tego nie doszło. Nie napadnięto by nas, ja nie trafiłbym do szpitala, a ona nie zniknęłaby na zawsze z mojego życia.

Dziesięć lat po zaginięciu narzeczonej, Damian Werner jest pewien, że nigdy więcej jej nie zobaczy. Pewnego dnia trafia jednak niespodziewanie na ślad ukochanej – ktoś zamieszcza jej zdjęcie na jednym z profili spotted, szukając dziewczyny.

Werner jest gotów przyjąć, że to przypadkowe podobieństwo, spotter wgrywa jednak drugie zdjęcie. Zdjęcie, które zrobił jej sam Werner na kilka dni przed zaginięciem – i którego nikomu od tamtej pory nie pokazał.

Kto szuka dziewczyny? I czy to naprawdę ona pojawiła się po dziesięciu latach?
Damian znał swoją narzeczoną od dziecka, spędzali ze sobą każdą chwilę. Szukając odpowiedzi na kolejne pytania, odkrywa jednak, że nie wiedział o niej wszystkiego...


Wczoraj skończyłam książkę Nieodnaleziona i wiecie jakie pierwsze określenie ciśnie się na usta? Co za popieprzona historia!? Pomysł świetny! 
No, ale kurde ja mam ciągle wrażenie, że Mróz robi ze swoich bohaterów roboty, bo kto normalny by wytrzymał takie kilkugodzinne bicie? A oni nie dość, że przeżyli to jeszcze wsiedli w samochód i pojechali przed siebie. WTF!? 
Czytałam i zastanawiałam się po co autor w historie odnalezienia Ewy wplata prywatną historię Kasandry? I jak tak sobie pomyślałam to stwierdziłam, że odpowiedź jest jedna. Tak domyśliłam się co będzie dalej, przynajmniej o co chodzi w pierwszej części, bo oczywiście Mróz nie byłby sobą gdyby na koniec nie wyskoczył z petardą i jeszcze bardziej nie pogmatwał historii. Teraz tak się zastanawiam czy ja właściwie wiem co się z tą Ewą stało, czy też nie? 
Inna sprawa to przemoc w rodzinie, jestem na nią wyczulona i jak czytam takie książki to tych wszystkich facetów powiesiłabym za jaja. Byłam taka wściekła na Roberta, że miałam chęć rzucić książkę w kąt i do niej nie wracać. Rozumiem, że takie tematy są ważne, bo kobiety bite wiedzą, że nie są same i zawsze jest jakieś wyjście.  
Nie wiem czy polecam? Fanom Mroza polecać nie trzeba, bo i tak po nią sięgną. 
Jak dla mnie jest trochę przekombinowana. 

A tak jeszcze na sam koniec Damian miał przemyślenie, że tylko Blitz mógłby określić kobietę kuną, a wiecie, że po norwesku kuna znaczy żona ;) Czyżby autor od norwegów pożyczył sobie to określenie do tej książki? 


Data wydania: 31 stycznia 2018
Liczba stron: 400
Wydawca: Filia
Moja ocena: 3/5 


Komentarze

  1. Książka od której odrzuca mnie ilość wydawanych dzieł autora. Może kiedyś przeczytam ją, ale dopiero gdy ucichnie cały szum oraz znajdę trochę czasu.
    A propo słyszałaś, że w marcu premierę ma kolejna książka R. Mroza? Niestety teraz nie powiem Tobie tematu ponieważ nie pamiętam a na telefonie ciężko byłoby sprawdzić jednak jeśli Cię to interesuje to poszukaj sobie ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że ma wyjść bo akurat z tamtą serią jestem na bieżąco, niestety już poprzednia część tak jak ta książka była trochę przekombinowana.

      Usuń
  2. Ja podchodziłam do Mroza spokojnie ze 3 razy i za każdym razem nie byłam w stanie dokończyć książki. Mam wrażenie że dotknął go syndrom Kinga - wydaje stanowczo za dużo książek i ani one dopracowane ani wybitnie ciekawe. Cały czas obiecuję sobie, że dam mu jeszcze jedną szansę i tak myślałam właśnie o tej książce bo nie chcę brać się za serię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsza książka Mroza to chyba "Behawiorysta" może spróbuj od niej jeśli jej nie znasz ;)

      Usuń
  3. Jestem daleko w tyle jeśli chodzi o twórczość Mroza. W wolnej chwili wezmę się za jakąś z jego wcześniejszych książek ;)

    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam kilka Mrozów, ale póki co robię sobie dłuższą przerwę z jego twórczością :)
    Book Beast Blog

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem możliwe, że i ja wezmę sobie od jego twórczości wolne ;)

      Usuń
  5. Przeczytałam kilka jego książek i mam mieszane uczucia co do twórczości, więc ja też biorę sobie wolne :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Stwierdziłam, że na tę chwilę, odpuszczę sobie tę książkę ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Te.. mróz na dworze.. mróz w lodówce.. Mróz w księgarni i nawet w biedronce :D matko bosko..to już molestowanie :D Ja podziękuję za jego twórczość :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow! Jakie zdjęcie! :o
    Mroza chcę kiedyś spróbować, żeby się na wlasnym ciele przekonać, o co tyle szumu ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. ojjj nie! Ja i Remigiusz jesteśmy bardzo na nie! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Tyle sprzecznych opinii, że nie wiem czy po to sięgnę. Może kiedyś :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto wyrobić sobie własną opinie na temat autora :)

      Usuń
  11. Gatunek niestety nie jest dla mnie, zapewne męczyłabym się z nim bardzo długo :/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Ciche dni" Abbie Greaves

"Corka gliniarza" Kristen Ashley

"Jak uspokoić swoje myśli" Sarah Knight